Bitef

życiem, innym światem. Bóg przysłonił mu problemy żywych ludzi, W dżumie znalazł sprzymierzeńca straszliwy argument, który pozwalał mu przekonywać innych do swej prawdy. Wiedział o niej więcej niż pozostali i nie był wobec niej bezradny. My jednak, postępując w tym za autorem, nie możemy mu przyznać racji. Niech o tym zaświadczy krótki fragment, wyjęty z młodzieńczego eseju Camusa; Sa, słowa, których nigdy dobrze nie rozumiałem. Jednym z nich jest grzech wątpienia. Bo jeśli istnieje jakiś grzech przeciwko życiu, nie jest nim na pewno wątpienie, lecz właśnie wiara w jakieś życie inne... Nie wydaje mi się potrzebne wierzyć, że śmierć otwiera inne życie (Noces). Są i tacy, którzy nie chcą niczego o dżumie wiedzieć. To humaniści. Mówią: Zaraza nie jest na miarę człowieka - i nie wierzą w zarazę. To zly sen, to minie - ale zly sen nie mija, to raczej ludzie mijają, a humaniści przede wszystkim, ponieważ nie byli zbyt ostrożni. Z nimi także nie możemy się zgodzić. Najwięcej wiedział o dżumie Tarrou: Cierpiałem na dżumę długo przedtem, nim poznałem to miasto i tę epidemię. Dość powiedzieć, że byłem jak wszyscy. Ale są ludzie, którzy te-

go nie wiedzą albo czują się dobrze w lej sytuacji, i ludzie, którzy wiedzą i nie chcą jej. Ja nie chciałem nigdy. Tarrou wiedział od dawna wszystko to, co dopiero na końcu zrozumieć miał doktor Rieux, Wiedział, że bakcyl dżumy nie umiera nigdy, że dżuma jest klęską, która się nie skończy, że zwycięstwo w tej walce jest niemożliwe. Podobnie jak jezuita Paneloux wiedział, że dżuma jest prawem tego świata, tyle że w przeciwieństwie do niego - tego prawa nie aprobował. Jego walka od początku zwarzona była poczuciem przegranej. Nie wierząc w nic, uwiadamiając innych o bezsensie walki, walczył dalej. Zawsze prześladowała mnie myśl, że Tarrou jest personifikacją poglądów Sartre’a, holdem a zarazem pierwszą, jeszcze nieśmiałą próbą, rozrachunku z jego filozofią (... można uważać taką postawę za opłakaną i dopatrywać się w niej oschłości serca. Dziwactwo jego zapisków nie pozwala osądzić tak łatwo tej ciekawej postaci ). Wszystko to stanie się wyraźniejsze dopiero w Człowieku zbuntowanym i dramacie Sprawiedliwi. Na razie zastanawiają pewne analogie. Kaligula ma rację, lecz jego prawdy są zbyt kłopotliwe i trzeba,

aby zniknął; Tarrou ginie powalony zarazą. Podobnie zresztą jak ojciec Paneloux. Poza tymi, którzy vszystko o dżumie wiedzieli, i tymi, którzy nie wiedzieli o niej lub nie chcieli o niej wiedzieć, istnieje jednak trzecia kategoria ludzi - prawdziwi lekarze. Ci pozostaną na placu. Więźniowie walczyli jak mogli, wyobrażali sobie nawet, że działają jako wolni ludzie, że jeszcze mogą wybierać. I wybierając walkę wiedzieli, że nie decydują się na jakiś czyn bohaterski: zagrożenie tych, którzy walczyli, i tych, którzy uchylali się od walki, było mniej więcej jednakie. Po prostu: kiedy abstrakcija zaczyna zabijać, trzeba się zajać abstrakcja - dyktował to zdrowy rozsądek. Doktorzy Gastel i Rieux pracują nad wyprodukowaniem szczepionki. Po każdej nieudanej próbie podejmują doświadczenie od nowa. I mają nieomal pewność, że i tym razem nie osiągną celu, że w najlepszym wypadku szczepionka nie będzie gotowa zanim epidemia ustąpi. Urzędnik merostwa Grant przeznacza na walkę z dżumą swój wolny czas, nie wypełniony pracą zawodową i prywatnymi zajęciami, polegającymi na cyzelowaniu zdania o młodej amazonce, która na pięknym koniu cwa-

luje kwitnącymi alejami Lasku Bulońskiego. Przypadkowo znajdujący się w mieście dziennikarz Rambert zgłasza się do oddziałów ochotniczych, organizowanych przez Tarrou, chociaż, jak powiada, nienawidzi ludzi umierających dla idei. Autor nie pozostawia wątpliwości, że wybór, który ludzie ci uczynili, nie ma żadnych znamion heroizmu. „Narrator jest raczej skłonny przypuszczać, że przypisując zbyt wielkie znaczenie pięknym czynom, składa się pośrednio hołd złu”. Głównym bohaterem powieści jest doktor Rieux. Po śmierci swego przyjaciela Tarrou i ojca Paneloux będzie tym, który wie o dżumie najwięcej. Gdy epidemia ustąpi, gdy wydawać się bedzie, że w Oranie zwycięstwo nad śmiercią jest pewne, otrzyma wiadomość o śmierci swej żony, która przebywała w Szwajcarii. Słuchając okrzyków radości dochodzących z miasta, Rieux pamiętał, że radość ta zawsze jest zagrożona. Zdobył całą tragiczną wiedzę Tarrou, lecz zrozumiał jeszcze ponadto, że nie ma pokoju bez nadziei. Oto pewność: w codziennej pracy. Reszta wisi na włosku, zależy od nieznacznych ruchów. To było jego wyznanie wiary. Ale kiedy spoglądał na

73

ШШНВ