Bitef

znajomy zdołał dotrzeć do schodow i znikł. Widziałem, że Jim odurócil sią gwałtownie. Zrobit krok naprzód i zagrodził mi drogą. Byliśmy sami, I patrzył we mnie z nieugiątym posla! nowieniem... Pies, usiłujący właśnie I prześliznąć sią przez drzwi, siadł I spiesznie i jął sobie wygryzać pchły. Czy pan do mnie mówił? - spytał Jim bardzo cicho... Mimo romantycznego gestu w chwili śmierci, mimo wspanialej walki, mimo tragicznej miłości, dla.mnie prawdziwy dramat Jima rozegrał sią w dość podlej, jarmacznej scenerii, pełnej zgiełku sali sądowej... W rzejściu. Na korytarzu, Ktoś krzyknął na parszywego psa, na realnego parszywego psa przybłędą... A Jim pomyślał, że to chodzi o niego. Chy pan do mnie mówił? - spytał Jim bardzo cicho,.. to jest dla mnie najbardziej tragiczny moment w życiu Lorda Jima. W tym jest życia. W tym, w tej scenie, są elementy teatru wewnątrznego, o którym myślą i mówią, j □ Tadeusz Różewicz